Relacja: kamień migdałowy w prawym migdałku i konflikt „KĘSA”

Cała sytuacja miała miejsce ok. 3 lata temu. Mieszkałam wtedy jeszcze w hotelu pracowniczym. Mieszkałam tam już dłuższy czas i chciałam się wyprowadzić z różnych względów. Dowiedziałam się o możliwości przeprowadzki do innego hotelu pracowniczego i ta opcja wydała mi się bardzo korzystna bo nie dość, że było dużo taniej, to warunki mieszkaniowe były zdecydowanie lepsze. Więc zadzwoniłam na recepcję, żeby uzyskać więcej informacji i dowiedziałam się, iż jest taka możliwość i należy złożyć podanie. W pierwszym momencie wydało mi się, że sprawa jest oczywista do załatwienia i będzie wkrótce po temacie, a przeprowadzka pójdzie sprawnie.

 Miałam akurat intensywny czas w pracy i nie miałam kiedy pojechać do hotelu, aby złożyć to podanie. Kiedy po tygodniu zadzwoniłam jeszcze raz do recepcji, żeby zapytać o to w jakich godzinach mogłabym dostarczyć podanie, dowiedziałam się przy okazji, że jednak z miejscami jest aktualnie ciężko. Poinformowano mnie o tym, że na miejsce w hotelu trzeba będzie poczekać ale mimo to, recepcjonistka powiedziała, aby dostarczyć podanie i zobaczymy co da się zrobić.

Byłam zaskoczona bo wcześniej wydawało się, że nie będzie problemu z wynajmem. To był moment DHS-u – biologicznego konfliktu, który dotknął mojego prawego migdałka. Myślałam, że mam już ten KĘS w garści, jednak nagle okazało się, że nie jest on pewny. Strasznie się nakręciłam w tamtym momencie, że bardzo chcę zdobyć to miejsce w hotelu. Nakręciłam się do tego stopnia, że wydawało mi się, że nie ma innego miejsca na ziemi tylko tam mogę mieszkać i musi być jakiś sposób, żeby się udało. Miałam wrażenie, że to miejsce w hotelu to jest wszystko to, czego aktualnie pragnę. I nie wyobrażałam sobie innego rozwiązania.

Minęło jeszcze parę dni zanim pojechałam z podaniem, a w mojej głowie ciągle kłębiły się myśli o przeprowadzce. Przyszedł dzień kiedy miałam pojechać z podaniem. Kiedy obudziłam się rano poczułam, że coś mi bardzo przeszkadza w gardle po prawej stronie, coś jakby mi się wbiło w gardło – uczucie jakby ziarenko surowej kaszy gryczanej wbiło mi się w ściankę gardła. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam biały kamyczek wbity w prawy migdałek. Próbowałam go zdrapać – nie dało rady. Miałam jeszcze chwilę czasu do wyjścia, więc zaczęłam szukać informacji, aby potwierdzić czy to rzeczywiście kamień migdałowy i jak się go pozbyć.

Najpierw szukałam od strony medycyny klasycznej. Dowiedziałam się o tym, że to faktycznie jest kamień i leczy się go albo chirurgicznie, albo antybiotykami. Pomyślałam wtedy – „na pewno nie będę tego usuwać i muszę zrozumieć co to spowodowało”. Odnalazłam w dostępnych mi źródłach o germańskiej jaki to konflikt. Chodziło o sytuację z hotelem. Wiedziałam, że muszę to „przepracować” w głowie. Lubię proste rozwiązania i skoro problemem było to, że tak bardzo tego miejsca w hotelu pragnę, to stwierdziłam, że muszę sobie samej przetłumaczyć, że właściwie go nie chcę albo przynajmniej, że nie jest to najważniejsze na świecie. Więc jadąc do hotelu z podaniem myślałam o tym, że nawet jeśli się dowiem ,że naprawdę nie ma miejsc, to świat się nie zawali, że skoro nie ma miejsc, to widocznie nie jest to miejsce dla mnie i że czeka na mnie coś lepszego. Powtarzałam sobie w głowie w kółko – „nie chce już tego”.

Na miejscu składając podanie oczywiście okazało się, że nie ma miejsc w tym momencie, ale recepcjonistka pokazała mi jeden z pokoi. Okazało się, że wcale nie jest tam tak super z warunkami mieszkaniowymi jak się dowiedziałam i zobaczyłam. Ostatecznie podania nie złożyłam, a wracając stamtąd i przez cały dzień nadal sobie powtarzałam w głowie – „już tego nie chce” z przekonaniem, że tak właśnie jest. Zleciał cały dzień i wieczorem w pewnym momencie zorientowałam się, że nie czuje już drapania w gardle. Postanowiłam zajrzeć w gardło i okazało się ze kamienia nie ma a została tylko dziura po nim, taki jakby krater w migdałku. Byłam bardzo miło zaskoczona i po raz kolejny utwierdziłam się w tym, że Germańska to wspaniałe narzędzie do pracy nad sobą pod każdym względem.
I tak zakończyła się historia kamienia migdałowego.

Anna

Zamiast mojego komentarza zamieszczam dziś grafikę opisującą jak przebiegł cały program na migdałku u Anny.
Obecność kamienia migdałowego świadczy o wielokrotnie przebytych SBS-ach migdałka (co Anna potwierdziła podczas naszej rozmowy) i gromadzeniu się w pogłębionych kryptach migdałka resztek pokarmu. Normalnie krypty w migdałkach świetnie sobie radzą z samooczyszczaniem, natomiast przy wielokrotnych SBS-ach migdałka, na powierzchni krypt tworzą się blizny, które zmniejszają funkcję ich samooczyszczania, co obserwujemy jako gromadzenie się resztek jedzenia w kryptach formując tzw. kamienie migdałowe. 

Opracowanie: Monika Stawicka
Jeśli chcesz udostępnić niniejszy artykuł lub go skopiować, to zawsze podaj jego źródło.
Nie wyrażam zgody na kopiowanie niniejszego opracowania oraz grafiki bez podania źródła. 

Jeśli chcesz wysłuchać podobnych relacji na żywo, to zapraszam Cię na comiesięczne spotkania sympatyków 5 Praw Natury. 

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.