Moje teksty

Wtłoczono w nasze umysły przekonania o wadliwości naszego ciała, że trzeba je poprawiać i udoskonalać.
Również to, że ciało potrzebuje czegoś lub kogoś aby się regenerować.
Nie nauczono nas jednak podstawowego przekonania – myślenia DOBRZE o ciele – tak po prostu.
Że ciało mi sprzyja
Wspiera mnie
Służy każdego dnia
Że kiedy niedomaga, to zamiast kierować do niego żądania i pretensje, to mogę zadbać o nie i zatroszczyć się, poświęcić uwagę.
Że zamiast modelowania jego kształtu i usuwania niedoskonałości, mogę je akceptować takie jakie jest – w tej chwili.
I że kierując do niego tę akceptację i wdzięczność, ono podąży za tym, równoważąc się samo.

Znajomość 5 Praw Natury daje nam głęboki wgląd w kompleksowość „usług” naszego ciała tworząc obraz JEDNOŚCI – Ja i Ciało = JEDNO 💗

Ono już nigdy nie będzie działać odrębnie, przeciwko nam, popełniając jakieś błędy, albo działając wadliwie. Zaprzestaniemy też je poprawiać.

Zamiast tego – zobaczymy jego mądrość, a sygnały płynące z ciała staną się DROGOWSKAZEM.

Podczas narodzin tej nowej relacji z ciałem pojawi się głęboka wdzięczność i poczucie jedności.

Monika Stawicka

„Konflikty LUSTRA”

Lustro uruchamiać może wiele konfliktów, a wszystkie one prowadzą do jednego odczucia – braku akceptacji opowieści jaką niesie ciało.

Pryszcze, wysypki, blizny, łysienie, chudość lub grubość, fałdki, pogrubienia, krzywizny, obrzęki… zmarszczki.

Ta opowieść o niedoskonałości ciała nie ma końca.

I ilekroć patrzymy w lustro – opowieść o niedoskonałości ciała jest na nowo pobudzana, eksponowana i wyolbrzymiana.

A każde odczucie niechęci, obrzydzenia, wstydu, czy żalu za utraconą doskonałością aktywuje na nowo odpowiedź ciała – nowe pryszcze, więcej wysypki, włosy zaczynają wypadać w większych ilościach, tkanka tłuszczowa na nowo się pogrubia, a obrzęki stają się jeszcze większe.

Aby uniknąć konfliktu LUSTRA i nie poddawać swojego ciała stałej ocenie …

Najlepiej nie spoglądać w lustro.

Tymczasowo… wyeliminować ten aspekt subtelnej, ale oczywistej kontroli i sprawdzania postępów, porównywania z dniem poprzednim.
Czy od wczoraj schudłam, czy przytyłam?
Czy od wczoraj ta wysypka się pomniejszyła, czy jednak ma większy zasięg?
Czy pryszczy przybyło, czy ubyło?

Czy jest więcej zmarszczek?

Po prostu dać ciału spokój…

Dać ciału możliwość regeneracji…

Dać ciału wsparcie i miłość, a nie HEJT przed lustrem.

Monika Stawicka

Kochani, wiele się obecnie mówi na temat wpływu emocji na ciało. Jednak nikt nie usystematyzował tego WPŁYWU w tak fascynujący sposób, jak zrobił to dr Ryke Geerd Hamer – łącząc wszystkie żyjące organizmy w JEDNO.
W odkrytym przez niego systemie jest porządek diagnostyczny i wielka precyzja, którą my sami możemy wykorzystać, aby rozkodowywać na bieżąco objawy, których doświadczamy.
Kurs podstawowy, który odbędzie się w marcu – to mocne, solidne i trwałe osadzenie się w tej wiedzy.
Na kursie dokonuje się transformacja na bardzo głębokim poziomie i zaczynamy widzieć inaczej chorobę, objawy chroniczne, a nawet relacje życiowe, w które wchodzimy.
Odzyskujemy kontrolę nad naszym życiem i zdrowiem – nie dzięki cudownym specyfikom i szukaniu rozwiązań „na zewnątrz”, ale temu, że odkrywamy odpowiedzialność w sobie, moc i siłę sprawczą, która napędza nasze pomysły, życiowe biznesy, wielkie sukcesy, ale również kondycję naszego ciała.
Ponad to, na kursie zdemaskujemy wszystkie fałszywe „prawdy”, które zostały wtłoczone do naszych umysłów – szkodliwe mikroby, niebezpieczna Natura, choroba jako błąd – wadliwe działanie komórek, ciało i choroba – mój wróg / „sabotażysta”, objaw – jako coś czego muszę się pozbyć i walczyć z tym.
Takie podejście jest dla wielu z Was czymś nowym – co trzeba mocno poczuć i się w tym osadzić.
Nie jest to łatwe, gdyż musimy przełamać stare warstwy przekonań, które braliśmy „na wiarę” i wzbudzić w sobie nową ciekawość do odkrycia Natury – w tym ciała – takie jakie jest naprawdę – zawsze wspierające i służące nam.
Do Kursu pozostało jeszcze trochę czasu, jednak już teraz zapraszam do zapisów – grupa już się zbiera 🌞

Często osoby poruszające się w wiedzy 5 Praw Natury i Germańskiej Nowej Medycyny zadają pytania – dlaczego pod tę wiedzę nie jest podłączona konkretna forma terapii?

Jak już dowiedziałem się skąd pojawił się u mnie objaw – choroba, to co mam zrobić, aby się uzdrowić?

Najlepiej szybko, natychmiast ….

Zauważ, że takie podejście i tak stawia Cię w pozycji osoby, który czegoś potrzebuje – metody, techniki, konkretnego rozwiązania. Umysł stale napędza i motywuje do naprawiania i udoskonalania samego siebie, gdy znajdzie problem (objaw = choroba) – nie odpuści – jest zadanie do wykonania: „problemu – objawu trzeba się pozbyć”.

W moim odczuciu ten pozornie brakujący element jakim jest terapia, jest w rzeczywistości PRZESTRZENIĄ WOLNOŚCI, w której następuje nasza transformacja.Ta wolna przestrzeń to czas na obserwację, zadawanie pytań, poszukiwanie odpowiedzi.Zamiast chcieć zmieniać chorobę od razu i pozbywać się objawu, możemy dać sobie czas na… zrozumienie i zaobserwowanie szerszej perspektywy.Wtedy nie dotykamy powierzchni, a zagłębiamy się w zakamarki dzieciństwa, okresu młodości i tego, jak w życiu dorosłym manifestowały się tamte pozornie stare i nie mające znaczenia przeżycia.Wtedy bezwysiłkowo, bez napięć i presji wchodzimy w proces transformacji, podczas której rzeczy same się dzieją – metoda terapeutyczna sama się pojawia i pozostaje ona z Tobą w wewnętrznej synchronii.Zamiast metody, która Cię prowadzi, jesteś Ty – z wewnętrznym poczuciem zrozumienia i prowadzenia, a metoda terapeutyczna jest „tylko” Twoim pomocnikiem.W tej przestrzeni nie wpadasz w pułapkę uzależnienia od terapeuty i metody, a jesteś „kierownikiem całego przedsięwzięcia” 💗💗💗

Dalsze rozważania na temat terapii w Germańskiej Nowej Medycynie…

Konflikty biologiczne będące początkiem każdego zachorowania są strategią Natury na radzenie sobie z nagle zmieniającymi się warunkami.

Odkrycie dr Hamera zostało naukowo zweryfikowane na zwierzętach i ludziach, a podobne zmiany (owrzodzenia, nadbudowy tkankowe oraz okręgi przypominające tarcze strzelnicze) zaobserwowane również na roślinach.

Stworzony przez dr Ryke Geerda Hamera SYSTEM dotyczy zatem całej materii ożywionej, a więc nie może w nim być mowy o terapii, gdyż ta dedykowana jest ludziom wciągniętym w cywilizacyjne uwikłania.

Istoty żyjące w Naturze nie potrzebują terapii, gdyż konflikty biologiczne uderzają w ich naturalnym środowisku na chwilę – na potrzeby konkretnej sytuacji konfliktowej.

W Naturze konfrontacja z drapieżnikiem szybko się rozwiązuje – albo zaatakowane zwierzę ucieknie, albo zostanie uśmiercone przez drapieżnika. Jeśli niedoszła ofiara ucieknie napastnikowi, to następnym razem będzie ostrożniejsza i bardziej uwrażliwiona na sygnały poprzedzające pojawienie się drapieżnika (szyna).

Terapia niedoszłej ofiary z biologicznego punktu widzenia nie ma sensu na tym etapie – zwierzę nie ma potrzeby rozpamiętywać, analizować przeszłości, czy wybaczać napastnikowi.

Rzeczywistość współczesnego cywilizowanego obywatela wygląda jednak inaczej….

Człowiek potrafi uciekać przed drapieżnikiem (np. żona przed nękającym mężem – agresorem) latami, nie rozwiązując tej sytuacji i doprowadzając do uzbierania się dużej masy konfliktowej, co w fazie zdrowienia (o ile do niej dojdzie) da dramatyczne objawy – bolesne i przedłużające się.

Człowiek odchodząc od Natury na rzecz cywilizacyjnych osiągnięć, ale też społecznych i religijnych uwarunkowań – przywiązał się do narzuconych wzorców tak głęboko, że strategie wypracowane przez Naturę są u niego wybujałe, nakręcone do granic możliwości, napompowane emocjami – pretensjami, żalami, lękami, złością, bezsilnością , bezradnością, gorszością itd….…

W tej przestrzeni „pielęgnacji konfliktów” (zamiast ich rozwiązywania) jak najbardziej pojawia się przestrzeń na terapię – jako pomoc w szukaniu sposobów na domknięcie sytuacji konfliktowych 🌼🌼🌼

Nie, absolutnie nie jestem w stanie wpoić innym moich poglądów dotyczących choroby, dbania o zdrowie
i całej pracy jaką trzeba wykonać, aby poprzez chorobę zmierzać w kierunku samopoznania.
Czuję po prostu, że niektórzy nie są gotowi na ten „przeskok kwantowy”,
że muszą i potrzebują trzymać się starych poglądów i wierzeń,
i że w tej przestrzeni pacjenta czują wciąż strach przed chorobą, ale też opiekę systemu – czują się zadbani.
Iluzoryczna opieka tworzy iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, które jednak w Języku Natury jest wciąż bezpieczeństwem.
I gdybym na siłę wyrwała kogoś z tej iluzji bezpieczeństwa, to mogę, dosłownie, zafundować jemu tak wiele nowych konfliktów i szoków, że ta osoba się nie ogarnie i nie odnajdzie, a jeden objaw będzie gonił drugi.
Jeśli ktoś nie jest gotowy na porzucenie starego, to nie mogę zabierać jemu, tego co w chwili obecnej trzyma go w bezpieczeństwie.
Porzucenie starego to wejście W NOWE
i oznacza autentyczne odklejenie się od starych historii opowiadanych na temat profilaktyki zdrowia i tego, czym jest choroba.
A jeśli nagle przed oczyma widza objawi się prawda o tym, że chorobę tworzy on sam i sam procesem chorobowym steruje
i niepodważalne naukowe prawidła spadną na niego „jak grom z jasnego nieba”,
to może to być za dużo…
Spotkanie z 5 Prawami Natury to zupełnie inna jakość postrzegania życia i zdrowia. Poprzez zauważenie i doświadczenie jak nasze myśli i emocje kreują reakcje w ciele (i objawy chorobowe), przeskakujemy na inny poziom rozumienia otaczającego nas świata.
Po prostu zaczynamy widzieć inaczej.
To tak jakby nagle wyczyścić zamglone okulary, albo będąc na łące i gapiąc się w komórkę, nagle ją wyłączyć i się rozejrzeć. Wtedy klarowność i prawda uderza w nas i poraża, a ogrom wrażeń jest niekiedy przytłaczający.
A więc spotkanie z wiedzą 5 Praw Natury może zadziałać podobnie.
Nie każdy jest na to spotkanie gotów.

Ja osobiście cieszę się, że tych „gotowych do przeskoku świadomości” przybywa, a połączenie z Naturą prowadzi nas do doświadczania życia bez lęku. 🌞💗🌼

Dlaczego podczas choroby odczuwamy ból i cierpimy?
I jak takie życiowe kryzysy mogą przyczynić się do naszego rozwoju?

Gdyby pewne wydarzenia w naszym życiu przeszły w ciszy i w równowadze,
to jak mielibyśmy je zauważyć, zatrzymać się nad nimi i przyjrzeć dokładniej?
Objawy chorobowe są właśnie takim momentem, którego nie sposób ominąć, zmuszają do zatrzymania się…
I właśnie w tym momencie zatrzymania ukryta jest tajemnica.
Ta tajemnica to SAMOPOZNANIE.
Jeśli pochylisz się nad tym momentem i spróbujesz wejrzeć w głąb siebie,
to odkryjesz, że to Twoje odczucie doprowadziło ciało do „choroby” – objawu,
że myśli i emocje – nienawiść, złość, żal, odczucie niesprawiedliwości, bycia atakowanym, cierpienie związane z rozłąką albo obsesyjna chęć rozdzielenia się z kimś i nieakceptacja, że ktoś obecny jest w Twoim życiu,albo… ciągłe poczucie gorszości, grubości, nieatrakcyjności…
wykreowało sensowne objawy w ciele.
To, że faza zdrowienia boli i zostawia widoczny ślad – to dobrze.🌼
Gdyby tak nie było, przeoczyłbyś ten moment i nic nie wiedział na swój temat.
A tak… masz moment zatrzymania i zadumy nad samym sobą.
Gdyby nie objaw, byłbyś niewolnikiem – swojej pracy, zadaniowości, toksycznego związku, zamartwiania się o bliską osobę, kontrolowania innych, poprawiania siebie, itd…..
Dzięki wiedzy o Prawach Natury – połączeniu emocji i odczuć z ciałem, możemy przemierzać te spotkania z „chorobą” – objawem
i dokonywać głębokich wglądów w życiowe doświadczenia,
wzrastać na nich
i dziękować za to, że mamy okazję tak świadomie doświadczać życia.
… Po prostu zmień podejście – transformuj stare myślenie na nowe, zacznij widzieć inaczej i interpretować inaczej 🌼💗🌼

Kochani, po dzisiejszej wizycie u okulisty, zdałam sobie sprawę jak silnie może działać NOCEBO i jak bardzo może ono wryć się w świadomość pacjenta: „to oko nigdy nie będzie już dobrze widziało”, „z roku na rok będzie coraz gorzej”, „tak to już jest w tym wieku”.
A co jeśli zadam pytanie: „dlaczego nie każdy w tym wieku to ma?”
Laik z autorytetem nie dyskutuje.
Autorytet ma wiedzę ostateczną.
Dobrze, że wiedza 5 Praw Natury weryfikuje tę całą medyczną szopkę i to w Prawach Natury leżą ostateczne decyzje – a te niemal zawsze prowadzą nas do SAMOREGENERACJI 💗

I moja refleksja poniżej…

Diagnoza medyczna to nie wyrok.
Diagnoza to nawet nie jest nic osobistego… Kochanie.
To informacja.
Informacja, która niejednokrotnie może scementować objawy – tworząc podłoże do tego, abyś nigdy nie wyzdrowiał.
A Ty przecież możesz nie godzić się na to, że w Twoim ciele doszło do zdiagnozowanej właśnie nieodwracalnej zmiany,
możesz też nie godzić się na to, że ta zmiana będzie postępować z czasem – pogłębiać się.
I jeśli przekazuje taką informację autorytet, którego wiedza i doświadczenie stawiają chorobę w perspektywie: „nieuchronności i nieodwracalności”,
to znaczy, że
„Ten Autorytet” nie ma za sobą żadnych sukcesów uzdrowień pacjentów,
ani wniosków, ani nawet przemyśleń na temat tego, po co w ogóle został powołany do „leczenia”.
Jego ograniczone doświadczenie w leczeniu, będzie chciało ograniczyć Twój sukces w wyzdrowieniu.
To taki niedostrzegalny sabotaż.
Dlatego…
Zmień autorytet.
Szukaj drugiego, trzeciego, czwartego, piątego
aż w końcu szósty powie Ci, że jest szansa na uzdrowienie.
Ponad to posiada w swoim archiwum przypadki uzdrowień pacjentów i zdaje sobie sprawę,
że wyzdrowienie to jest proces – proces dochodzenia do zdrowia.
Wymaga cierpliwości i czasu.
Ale nade wszystko przekonania o wspaniałej i niezaprzeczalnej zdolności naszego ciała do samoregeneracji..
Wspaniale jest posiadać wsparcie autorytetu, który oprócz posiadania wiedzy i sprzętu diagnostycznego, potrafi wzbudzić w Tobie entuzjazm do wyzdrowienia w oparciu o naturalnie wprogramowany w nasze komórki mechanizm SAMOUZDRAWIANIA. 🌞🌞🌞
Relacja – cudowne uzdrowienie siatkówki oka: http://5prawnatury.pl/relacje-cudowne-uzdrowienia-odzyskan…/

 

Kiedy doświadczasz wielu objawów,
to jedyną rzeczą, którą możesz zrobić
jest je uporządkować.
Wypisz objawy, następnie sprawdź z jakich narządów pochodzą oraz na jaki biologiczny konflikt reagują.
Nie da się tego zrobić inaczej.
Następnie stwórz chronologię objawów, czyli który pojawił się pierwszy – wtedy masz punkt odniesienia, wiesz od jakiego odczucia rozpoczęła się „choroba”,
Następnie kolejny objaw – wtedy zobaczysz jakie kolejne odczucia się pojawiały,
a być może oparte już one były o to pierwsze – czyli powstawały w oparciu o doświadczony pierwszy objaw.
Kto wie jak ta odkrywcza podróż się potoczy…
I tak krocząc poprzez historię swoich odczuć i objawów
zyskujesz OBRAZ CAŁOŚCI.
To, co medycyna klasyczna upycha do jednego worka pod postacią tzw. diagnozy,
jest zazwyczaj zbiorem konfliktów, których doświadczyłeś,
a zamanifestowały się one w formie konkretnych objawów.
Odkryć je można tylko wtedy kiedy stworzysz porządek i będziesz pracowicie ODKRYWAŁ to, co pozornie wydaje się bez ładu i bez sensu.
Z czasem okaże się, że każda reakcja w ciele – objaw pojawiła się na Twoje własne polecenie,
niosąc tym samym pomoc i wsparcie w trudnym czasie.
Tak to wygląda Kochani…
A więc … nie czekaj na jutro, na za tydzień, czy na za rok – jest ‚ROBOTA DO ZROBIENIA TERAZ” 🌞💗

Natura wszystko równoważy. W ostatecznym rozrachunku doprowadza wszystko do balansu.
Człowiek jako część Natury, ale też jako uczestnik procesów zachodzących w Naturze, podlega zasadzie równoważenia.

Zatem po uderzeniu biologicznego konfliktu i po fazie stresowej – kiedy psychika i ciało funkcjonowały w trybie „stresu, walki, przetrwania”,
nastaje czas „pokonfliktowy” – czas uspokojenia, ukojenia, ale również… czas wyrównania.

I kiedy nie znamy Praw Natury to to co przychodzi już po zakończeniu fazy stresowej, możemy interpretować na opak.
Nie jako wyrównanie, a następnie powrót do balansu,
a jako problem, który należy wyeliminować.

ROZPOZNANIE fazy pokonfliktowej, jako procesu wyrównawczego, jest niezwykle uwalniające i kojące.
Eliminuje opór i lęk, a wprowadza spokój i zrozumienie.

W szeroko dostępnym obecnie wachlarzu przeróżnych technik i alternatyw uzdrawiania traum, emocji – dobrze jest pamiętać o tym, że jeśli dotykamy, uwalniamy, uzdrawiamy i puszczamy stare i zadawnione emocje, to z automatu PODĄŻA za tym ciało – balansując komórki, tkanki i narządy oraz przywracając ich funkcjonalność.
To dlatego często po procesach uwalniania emocji pojawiają się objawy wyrównawcze – bóle głowy, katar, kaszel, gorąco i inne.

Wtedy możemy te objawy witać z uśmiechem, gdyż są potwierdzeniem, że uzdrowienie następuje na wszystkich poziomach 💗

 

Problemem jest to, że chcemy się pozbyć objawów,
a nie chcemy nic zmienić w życiowym scenariuszu.

Oczekujemy rezultatów i poprawy,
ale przy ciągle odtwarzanym tym samym rytuale nawyków, problemów, wariantów, wyborów, reakcji, zachowań.
Objawy wpisane są właśnie w tę codzienną ścieżkę, którą mozolnie odtwarzamy, z którą się utożsamiliśmy i do której się przywiązaliśmy.

Porzucenie starej ścieżki i stworzenie nowej ścieżki to transformacja.
To tu następuje „odklejenie” się przywiązania do opowiadanej historii konfliktowej i objawów, które są tylko manifestacją tych przywiązań w ciele.

Ciało nie kłamie.
Z wiedzą 5 Praw Natury mamy jasny komunikat, który daje ciało, klarowną informację.
I obojętnie jak będziemy ją wypierać to objaw wraca i oczekuje na TRANSFORMACJĘ.
Nie ma wyjścia Kochani.
Potrzeba zmiany. 🌸

 

Dr Ryke Geerd Hamer już ponad 40 lat temu zaprezentował całkiem nowe podejście do tzw. choroby.
Jej początek nie leży w objawie, a prowadzi do momentu przeżycia tzw. biologicznego konfliktu.
Zaprezentowane przed doktora hasła biologicznych konfliktów są czasem niezrozumiałe, mogą wydać się skomplikowane – przecież obecnie nie używamy takiego słownictwa.

Okazuje się, że Natura ma swój uniwersalny język, którym się z nami komunikuje, a tematy biologicznych konfliktów są łącznikiem człowieka z Naturą.

– nie móc zwęszyć
– nie móc strawić kęsa
– strach o rewir czy utrata rewiru
– nie móc zaznaczyć granic swojego rewiru

Pozornie obce i nieznane hasła, możemy rozkodować gdy zanurzymy się w Naturę i jej ożywioną część.
Podpatrując jak zachowują się zwierzęta z łatwością możemy zauważyć jak na przykład węszą, gdy czegoś szukają, albo gdy chcą przewidzieć nadejście drapieżnika (węszenie z wiatrem).

I gdy nie udaje im się tego efektywnie wykonać  „nie zwęszyli w porę”) i zostają zaskoczeni konfrontacją z drapieżnikiem, to pojawia się niebezpieczna sytuacja – tzw. biologiczny konflikt, który w opisanym przypadku rozumieć możemy następująco: „chcieć dobrze zwęszyć, ale nie móc”.

Węszenie w Naturze przełożyć możemy na sytuacje cywilizacyjne kiedy na przykład:
– chcemy zwęszyć, czy dostaniemy podwyżkę, czy nie, albo czy ktoś wyzdrowieje z ciężkiej choroby, czy nie.
– węszymy szukając rozwiązania jakiegoś problemu, gdy „obmyślamy” jakieś rozwiązanie, albo zastanawiamy się jak postąpić
– dzieci biologicznie węszą zapach rodzica, gdy pozostawione są w przedszkolu i obawiają się, że rodzic nie wróci
– dorośli, gdy rozłączą się z osobą utożsamianą z jakimś konkretnym zapachem, mogą chcieć zwęszyć drogę do niej.

Biologiczne ujęcie tematów konfliktów wydawać się może początkowo niezrozumiałe, jednak … tylko pozornie.
Ten wspólny język Natury łączy ludzi, zwierzęta i rośliny w jeden wibrujący w tym samym rytmie organizm – czyli funkcjonujący według tych samych prawideł.
Słownictwo biologiczne jest tu tak naprawdę ułatwieniem – otwarciem się na to POŁĄCZENIE człowieka z resztą Natury.

To piękne, że podczas tej cywilizowanej ucieczki w zaawansowane technologie i niebieskie ekrany hipnozy, Natura przyciąga nas, intryguje, zachęca do jej poznawania i … to w niej właśnie znajdujemy odpowiedzi dotyczące naszych chorób i doświadczanych objawów.

 

Czy KAWA jest niebezpieczna?
Nie
Niebezpieczne, czy raczej bardziej rozważne
powinno być jej używanie podczas aktywności konfliktowej
jakiegokolwiek konfliktu biologicznego.
Kawa pobudza sympatyczny układ nerwowy
zatem pobudza i konflikt.
Odczuć to możemy bardzo szybko –
niepokój i pobudzenie w ciele, ale też zwiększone psychiczne napięcie i obciążenie „problemem” – konfliktem…
Jakikolwiek objaw fazy aktywnej jest odczuwany – zostanie on zintensyfikowany przez kawę.

Inaczej sytuacja wygląda, gdy do słabej kawy dodasz duuużo mleka (tzw. latte).
Kawa działa sympatykotonicznie, a mleko wagotonicznie – powiedzmy, że ze słabą LATTE bilans wyjdzie na „0” 😁😁

Kawa nie powoduje nadciśnienia.
Nadciśnienie jest objawem aktywności SBS-u mięśnia sercowego i czasami pozostaje niezauważone, jest w tle. Jednak kawa – mocna, lub dwie czy trzy – zintensyfikuje dotąd subtelne nadciśnienie czyniąc je zauważalnym, odczuwalnym, niekomfortowym.
Wtedy, nie mając wiedzy 5 Praw Natury – pojawia się „wniosek” – to kawa – to ona jest winna nadciśnieniu.

A przecież wszystko zaczęło się wcześniej.
Najpierw pojawia się odczucie – biologiczny konflikt o temacie „PRZECIĄŻENIE, przytłoczenie, nie dam rady, to za dużo dla mnie”. Z reguły przeciążeni jesteśmy zbyt wieloma zadaniami, obowiązkami, ale też MYŚLENIEM o wielu obowiązkach – mentalne przytłoczenie zadaniami. I w końcu pojawia się odczucie: ZA DUŻO TEGO…
Potem za odczuciem podąża ciało – mięsień sercowy – za tym idzie objaw: nadciśnienie, który intensyfikuje kawa.

Jaki z tego wniosek Kochani?
MOŻEMY DELEKTOWAĆ się dobrodziejstwem Natury – kawą pod warunkiem, że nie wchodzi ona w konflikt interesów z Prawami … Natury 🌺🌺

Poznaj działanie leków zgodnie z 5 Prawami Natury: http://5prawnatury.pl/m…/jak-dzialaja-leki-wg-5-praw-natury/

5 Praw Natury daje głębokie i kompleksowe zrozumienie czym jest diagnoza medyczna.
Z przestrzeni niewolnika jednego słowa – diagnozy
możemy stać się badaczami, detektywami, poszukiwaczami.
Możemy wzrastać i rozwijać się, zamiast zapadać się w otchłań rozpaczy.

Diagnoza przeziębienie czy grypa żołądkowa niewiele nam mówi.
Natomiast rozpoznana jako zbiór konkretnych objawów,
prowadzi nas do konkretnych narządów, z których objawy te pochodzą.
Konkretny narząd zaś, zareagować musiał na konkretny biologiczny konflikt.

I tak oto wyłania się opowieść …
Opowieść o tym, co odczuła osoba
i jakie biologiczne konflikty przeżyła
Dopiero patrząc w ten sposób widzimy szerzej,
mamy więcej informacji
pojawia się nowa perspektywa
i nowe zrozumienie.

Właśnie szykuję się do wieczornego wykładu w ramach Kursu Podstawowego.
Dziś będziemy mówić o biologicznym sensie każdej zmiany na tkance/narządzie, będziemy też praktykować pogłębianie wiedzy z listków zarodkowych…

To, co przykuło moją uwagę to: LUXUS w Naturze – nazywam ten LUXUS „darem od Natury”.

Jeśli osobnik przeżywa konflikt „utraty własnej wartości” – nie czuje się w czymś dobry, zawiódł, nie sprostał, nie dał rady, jest na szarym końcu, najgłupszy, najgorszy, najmniej pomocny, piąte koło u wozu…. – to Natura ma dla niego rozwiązanie – wzmocni go, pogrubi, usprawni, da jemu więcej siły – dzięki temu osobnik ten będzie mógł lepiej radzić sobie w przyszłości w sytuacjach wymagających „DANIA RADY”.

Natura nie dzieli na ładne, czy brzydkie,
na atrakcyjne, czy na nieatrakcyjne.
Natura nastawiona jest na przetrwanie,
a przetrwa najsilniejszy,
najsprawniejszy,
ten, który potrafi najlepiej się dostosować
do zmieniających się warunków otoczenia.
Siła, sprawność, grubość, twardość, wytrzymałość – to walory w Naturze. To NATURAlny LUXUS.

My ludzie ten luksus możemy obserwować po doświadczeniu konfliktu wielokrotnego spadku poczucia własnej wartości – wielokrotnym ubytku kości lub tkanek miękkich oraz ich wielokrotnej odbudowie z NADMIAREM.
I kiedy tak stale przybywa i przybywa tkanki, to w końcu jesteśmy wzmocnieni i pogrubieni. Na stałe.

W Naturze to LUXUS,a w dzisiejszej cywilizacji – to problem – niekompatybilne i pogrubione stawy, pogrubione mięśnie, mocarne dłonie, ramiona, uda i …więcej tkanki tłuszczowej.

Czy myślisz, że tzw. NOWOTWÓR – RAK,
czyli w rzeczywistości komórki namnażające się w organizmie są:
– nie Twoje
– działają autonomicznie
– niezależnie od Ciebie, pod wpływem jakiejś siły z zewnątrz
– albo chaotycznie – mnożąc się i mnożąc – jakby… w zupełnie „niezrównoważony psychicznie” sposób?

Szczęśliwie dla nas już ponad 40 lat temu dr Ryke Geerd Hamer dokonał przełomowego odkrycia i udowodnił, ponad wszelką wątpliwość,
że nic w organizmie nie dzieje się błędnie, bez naszego w tym udziału, albo pod wpływem jakiegoś zewnętrznego czynnika.

W rzeczywistości guz składający się z namnażających się komórek jest GUZEM DYSPOZYCYJNYM, a namnażające się komórki to KOMÓRKI DYSPOZYCYJNE.

Dzielące się komórki mają do spełnienia konkretną rolę na czas aktywności konfliktu – wspierają funkcję narządu poprzez zwiększone wydzielanie lub wchłanianie.
Więcej komórek gruczołów tarczycy – więcej hormonów, aby SZYBCIEJ przyjąć kęsa lub się go pozbyć (być szybszym).
Więcej komórek gruczołów mlecznych – więcej mleka dla osoby, o którą kobieta się TROSZCZY.
I na ten krytyczny czas Natura przygotowała dla osobnika rozwiązanie w postaci dyspozycyjnych – ekstra komórek (guzów), które błędnie nazywane są „złośliwymi guzami’. Wynika to tylko z niezrozumienia, błędnej interpretacji.

5 Praw Natury – to nowe spojrzenie, nowa perspektywa, nowy świeży wdech i …. luźny, relaksujący wydech…. 🌸💗🌸

Czy truskawka może być niebezpieczna?
Nie.
Z Natury truskawka jest bezpieczna … i smaczna 🍓🍓🍓
Niebezpieczne może być wspomnienie wydarzenia, którego TŁO stanowiła truskawka.
Truskawka jako alergen wywołujący określone objawy była z pewnością obecna podczas przeżycia biologicznego konfliktu – spożywana, trzymana w dłoni i gotowa do spożycia lub zapamiętana jako drugi plan jakiejś innej subtelnej asocjacji.
I kiedy wnikniemy w ten subtelny DRUGI PLAN to wyłania się taka historia:
Mężczyzna od dziecka był świadkiem konfliktów i kłótni pomiędzy rodzicami a dziadkiem o uprawę POLA TRUSKAWEK.
Chłopiec asocjuje kłótnie rodziców z dziadkiem z TRUSKAWKĄ.
Przeżywa konflikt o temacie ROZŁĄKA – a truskawka jako tło zdarzeń staje się wyzwalaczem – przypomnieniem odczucia – rozłąki, ale też wiąże się z adekwatną reakcją ciała – WYSYPKĄ.
Truskawka staje się systemem wczesnego ostrzegania, który działa niezależnie od naszej woli i za każdym razem, gdy konfrontujemy się z truskawką – wprowadza ciało w stres.

Jak zerwać tę asocjację: truskawka → niebezpieczeństwo?

Zastąpić ją nową asocjacją: truskawka → bezpieczeństwo, ciało – relaks.

MIKROORGANIZMY i POCZĄTEK

Od zarania dziejów mikroorganizmy obecne są jako część materii ożywionej –
nie obok, ani poza, ale jako WAŻNY SKŁADNIK WSZYSTKIEGO, CO ŻYJE.
Obecne cały czas, jednak aktywne (=”patogenne”) przy procesach rozkładu lub odbudowy (budowy?).
Dzielni asystenci,
sprzymierzeńcy.
Bez nich niewykorzystana materia organiczna,
obumarłe części roślin,
zmarłe zwierzęta.. i ludzie
to wszystko leżało by na Ziemi – nietknięte, nieruszone i niewykorzystane.
A przecież koło życia musi się toczyć…

Aby powstało coś nowego,
to stare musi umrzeć, ale też dać początek nowemu.
Okazuje się, że NOWE rozwija się również przy asyście mikroorganizmów.
Najprawdopodobniej Natura – Wielka Kreatorka nie przewidziała pobierania mikroorganizmów z zewnątrz, a wyekwipowanie w nie już od samego POCZĄTKU.

Płód już w łonie matki ma możliwość wykorzystania mikrobów – jeśli zajdzie taka potrzeba.
Łożysko łączące matkę z płodem i odpowiadające za przepływ krwi (i transport substancji odżywczych), wyposażone jest w swój własny mikrobiom, którego nie można w żaden sposób zakwalifikować jako „patogenny”.
Dyspozycyjne mikroby po prostu są dostępne, a środowisko dotąd uważane za sterylne – łono matki – okazuje się inteligentnym zaczątkiem tzw. układu odpornościowego dla mającego przyjść na świat noworodka.
Ta nowa perspektywa jest nie tylko zgodna z 4 Prawem Natury sformułowanym przez dr Ryke Geerda Hamera, ale też pokazuje nam, że nie ma w Naturze czystości, sterylności, wolności od mikrobów.
Złudne dążenie do wyjałowienia ciała i świata, to bezsensowna iluzja…
Jesteśmy jednym.

Więcej możecie przeczytać tutaj: https://www.nature.com/articles/d41586-018-00664-8
i na stronie Caroline Markolin – jako wzmianka do 4 Prawa Natury
https://learninggnm.com/SBS/documents/five_laws.html…

Prątki gruźlicy przekazywane są noworodkowi „w pakiecie startowym” – wraz z pierwszym mlekiem matki – nie bez przyczyny.
Taki pakiet startowy przewidziany został przez Matkę Naturę na wypadek, gdyby zaistniała potrzeba redukcji niepotrzebnych guzów w przyszłości.

Guzy cudownie nie znikają.
Spontaniczne i niewyjaśnione dotąd zniknięcia guzów możemy wytłumaczyć dzięki wiedzy 5 Praw Natury.

To dzięki dyspozycyjnym sprzymierzeńcom Natury – mikrobom – w naszym organizmie mogą być rozkładane niepotrzebne resztki.
Prątki gruźlicy mają w tym swój udział.
To zazwyczaj one zajmują się „obrabianiem” niepotrzebnych biologicznie guzów.

Jest jednak jeden warunek – muszą być obecne w organizmie PRZED uderzeniem biologicznego konfliktu.
Ich ilość następnie regulowana będzie przez tzw. masę konfliktową (http://5prawnatury.pl/podstawowe-pojecia-w-przebiegu-kazde…/) , a kiedy konflikt zostanie rozwiązany prątków gruźlicy będzie dokładnie tyle, ile potrzebnych jest do rozłożenia guza.

Program DOSKONAŁY, który wprogramowany został w organizmy żywe tak, aby działał z pożytkiem dla osobnika.

Szczepienia, antybiotykoterapie oraz nadmierna sterylizacja przestrzeni życiowej zaburzają naturalną „równowagę mikrobową” czyli tzw. florę bakteryjną, w którą jesteśmy wyposażeni.

To, o co Natura zadbała, człowiek „poprawiając i udoskonalając” nieświadomie psuje i komplikuje.
Przyzwalając Naturze na zadbanie o nas, możemy płynąć przez Życie z uśmiechem i wolni od lęku przed chorobami.

Kochani, tak dla przypomnienia, abyśmy stale o tym pamiętali, praktykowali te słowa – założenia – prawidła Natury jak mantrę.💗🌞

To, że mikroorganizmy obecne i aktywne są podczas tzw. choroby,
nie oznacza, że to one do niej doprowadziły,
że są jej przyczyną.

Dr Ryke Geerd Hamer już w latach 70-tych ubiegłego stulecia
udowodnił, że jest zupełnie odwrotnie.
To co nazywaliśmy chorobą jest w rzeczywistości fazą zdrowienia po przeżyciu biologicznego konfliktu.

Mikroorganizmy nie powodują chorób.
To organizm POSŁUGUJE SIĘ NIMI,
aby realizować fazę zdrowienia jak najbardziej optymalnie.

Grzyby, prątki, bakterie, a nawet wirusy są dyspozycyjnymi sprzymierzeńcami Natury od wieków.
Człowiek jest częścią Natury, zatem i u niego organizm wykorzystuje mikroby do realizowania procesów wyrównawczych, np. rozkładania niepotrzebnych resztek – guzów.
Bez wystąpienia fazy zdrowienia, a wcześniejszego rozwiązania konfliktu,
nie może być nawet mowy o tzw. „złośliwych i niebezpiecznych” mikrobach.
Słowo „złośliwy i niebezpieczny” w ludzkim rozumieniu oznacza coś, przez co cierpimy, co powoduje nasz ból i co nam zagraża.
Całe to nazewnictwo jest wielkim nieporozumieniem wpędzającym tysiące ludzi w paniczny strach przed mikrobami, któremu podporządkowana jest medycyna, farmacja a nawet codzienne życie prowadzące do nadmiernej sterylizacji i wyjałowienia otoczenia, w którym człowiek żyje.

Takie podporządkowanie człowieka mylnej koncepcji „złośliwych i niebezpiecznych” mikrobów w ostateczności doprowadza do całkowitego odcięcia się od mechanizmów przetrwania wypracowywanych przez SAMĄ NATURĘ.

Okazuje się, że wiedza i doświadczenie nie są dla nas ochroną w sytuacji „pandemii (wirusa-strachu)”.
Niektóre, nawet najbardziej zabawne, albo irracjonalne sytuacje, i tak nas ZASKAKUJĄ I DOTYKAJĄ, powodując u niektórych drobne objawy w ciele.
Dobrze jest je zauważać, a przede wszystkim – móc obserwować ze spokojem.

Na przykład…
Zaskakujące jest to, że najbliżsi nie chcą nas widzieć, unikają bezpośredniego kontaktu prosząc o przekazywanie produktów „przez drzwi”,
Sąsiad nie chce rozmowy przy płocie, gdyż boi się zarażenia,
Ludzie w sklepie, albo przypadkowi przechodnie trzymają się na dystans, albo omijają dużym łukiem
Nowe zakazy i kontrole naruszają nasz rewir – naszą niezależność i potrzebę decydowania o sobie samym

Łatwo jest wejść w takich sytuacjach w komentarze umysłu:
– dlaczego on się tak zachowuje?
– dlaczego się boją?
– jak oni tak mogą?
A gdy ich nie zaprzestaniesz to zauważysz, że myśli będą mnożyć się z prędkością światła tworząc niesamowite historie na temat tego jak powinien wyglądać świat i jacy powinni być ludzie.

Dobrze jest na tym etapie zauważyć ten wyświetlany przez umysł film, skorzystać z okazji, że chwilowo jesteś OBSERWATOREM i zadać pytania:
– dlaczego mnie to boli, że córka/matka/teściowa nie chcą się ze mną spotkać?
– dlaczego cierpię gdy ktoś ogranicza moją wolność osobistą?
– dlaczego poczułam się urażona/y gdy znajomy posądził mnie o zarażenie wirusem?
– dlaczego zaskoczył mnie widok sprzedawczyni w maseczce?
– dlaczego nie chcę być tyle czasu w domu z rodziną?

DO SIEBIE – to zawsze działa.
Wychodzisz z przestrzeni oceniającego, krytyka, poprawiacza świata, a zaczynasz zajmować się sobą.

Czy kiedy pojawia się jakiś nowy aspekt w Twojej chorobie – nowa szyna, nowy objaw – reakcja narządu na Twoje nowe odczucie
to czy możesz powitać go z radością?
Nie jak kolejną sprawę do załatwienia,
jak problem do naprawienia,
ale jak przyjaciela, który przynosi informację o Tobie samym?

Od lipca do grudnia 2019 ogłuchłam na prawe ucho.
Szyny były bardzo subtelne i obejmowały wszystkie osoby, których nie chciałam słuchać,
Ale też… dźwięki sprzętów domowych i maszyn – „akustycznych przeszkadzaczy”.
Każda moja subiektywna interpretacja akustycznej monotonii dźwięku, którego nie chciałam słyszeć, uruchamiała „sensowny program niesłyszenia”
W grudniu 2019 odzyskałam słuch.
To spontaniczne odzyskanie słuchu było punktem zwrotnym w moim postrzeganiu tzw. szyn i tzw. pracą z nimi, kasowaniem ich.
Okazuje się, że nie ma nic do kasowania.
Kasowanie to wciąż opór i walka.
Tylko w „doświadczeniu szyny tak naprawdę” w tu i teraz znajduje się wolność od niej, czyli od przeszłości i związanych z nią emocji i odczuć.
Kiedy ponownie doświadczasz szyny w tym momencie w teraźniejszości, a nie w przeszłości
okazuje się, że zagrożenie w teraźniejszości już nie istnieje.
Ciało wyraźnie to pokazuje.
I można to wyraźnie odczuć kierując uwagę do ciała.
Łącznikiem pomiędzy ciałem a kierowaną do niego uwagą jest oddech.
Łącznikiem pomiędzy objawem a jego interpretacją jest wiedza 5 Praw Natury.

W marcu 2020 pojawił się w moim życiu nowy niechciany dźwięk.
Mąż stworzył piękne,masywne i z tzw. „powerem” kolumny – ich moc mnie poraziła … i poczułam się skazana na ten dźwięk ciągle – mąż z radością puszczał mi swoje ulubione kawałki 
I znowu pomyślałam i powiedziałam: „nie chcę tego słuchać”.
Ucho natychmiast podążyło za tym odczuciem i poleceniem.
Reakcja była natychmiastowa.
Ograniczenie funkcji – subtelne, ale wyraźnie odczuwalne – ograniczenie słyszenia w prawym uchu.
Sensowna i celowa reakcja narządu na moje odczucie.

Teraz jednak powitałam ją z radością.
Spoglądnęłam w lustro ku swemu Przyjacielowi
I podziękowałam 💗

Co możesz robić podczas choroby?

Protestować, wchodzić w opór – dlaczego mi się to przydarzyło? Dlaczego ciągle/zawsze/jak zwykle choroba dopada akurat mnie?
Bać się – a może to coś poważnego, czy ja przeżyję, czy moje życie jest zagrożone?
Obwiniać – to przez koleżankę, która kichała w pracy, przez lekarza – nie potrafi mnie dobrze wyleczyć, przez zarazki – ach dopadł mnie jakiś wirus…

Możesz też, korzystając z czasu i sprzyjających Tobie okoliczności tego wymuszonego odpoczynku, skorzystać i zatrzymać się na chwilę…
– przeanalizować objawy
– przyporządkować do nich konflikty biologiczne
– przypomnieć sobie, w jakich okolicznościach nastąpiło ich rozwiązanie
– zajrzeć do materiałów edukacyjnych i sprawdzić czego możesz się spodziewać w fazie zdrowienia. Objawy na każdym narządzie są z góry przewidywalne, więc i tak ich nie zmienisz. Pozostaje Tobie obserwować na jakim etapie tych objawów jesteś. http://5prawnatury.pl/podstawowe-pojecia-w-przebiegu-kazde…/
– rejestrować epi-kryzysy (bóle głowy, dreszcze, spontaniczne odczucie zimna w ciele oraz chwilowe – zwiększone wydalanie moczu).
Gdy przejdziesz wszystkie epi-kryzysy, to faza zdrowienia zacznie być mniej dokuczliwa i całość procesów ozdrowieńczych zacznie zmierzać w kierunku powrotu do równowagi.

Ale najważniejsze z tego co możesz zrobić … to zajrzeć WGŁĄB SIEBIE.
Stosując podejście „poprzez chorobę do samopoznania” – każdy objaw może być dla Ciebie interesującą lekcją, głębokim wglądem – „gdzie poczułem, że zawiodłem”, „gdzie była we mnie złość, odczucie niesprawiedliwości”, „czego nie zwęszyłem na czas”, „kiedy odczucie rozłąki było dla mnie bolesne”, „kiedy poczułem się atakowany”
No właśnie… nie jesteś atakowany, Ty czujesz się atakowany.
Nikt Cię nie obraził, Ty czujesz się obrażony.
Zobacz jak takie sformułowania prowadzą do Ciebie…

oraz
Jakie odczucia w Tobie sprawiły tę manifestację choroby w ciele, co do niej doprowadziło?
Jak przechodzisz tę fazę zdrowienia – z ufnością, wiarą, czy obawą, lękiem…
Wszystko jest OK na tym etapie pytań i dociekań…
Chodzi tylko o to, abyś zauważał, kierował uwagę do wewnątrz. DO SIEBIE.
Na zewnątrz i tak nie ma żadnych rozwiązań.

Twoja relacja z chorobą – objawami może stać się dla Ciebie interesującą przygodą.
Drogą do samopoznania.

Każda zmiana w Twoim ciele jest sensowna i celowa. Ma czemuś służyć.
Kiedy zmieniasz pozycję, albo poruszasz ręką lub nogą – to Twoje mięśnie SENSOWNIE się poruszają,
kiedy powieka przykrywa gałkę oczną, to również jest w tym sens, prawda?
albo kiedy gruczoły ślinowe wydzielają ślinę – to zauważasz w tym sens?

Interpretacja zmian chorobowych w ciele uznawana jest powszechnie za
bezsensowną, groźną, niekontrolowaną, chaotyczną,
gdyż jest po prostu niezrozumiała,
czy raczej rozumiana na opak.

Założenie przy podejściu do takich zmian chorobowych opiera się na tym, że są błędnym i pomyłkowym zachowaniem naszych komórek. Te „prawdy” powtarzane od tysiącleci utkwiły w naszych umysłach, stały się naszym przekonaniami.

Poznając spektakularne odkrycia dr Ryke Geerda Hamera w końcu możemy, korzystając z wiedzy anatomicznej, embriologicznej, etologicznej oraz przy wykorzystaniu teorii tzw. ewolucji, uporządkować i zrozumieć to, co nazywaliśmy do tej pory chorobą.

Choroba – sensowne zachowanie naszych komórek – jawi się w nowym świetle –
jako stan, w którym nasze ciało zachowuje się w pewien uporządkowany i przewidywalny sposób.
W obliczu tego porządku i tej sensowności
mnożące się komórki „raka” okazją się być tylko groźnie brzmiącym straszakiem,
w rzeczywistości te DODATKOWE komórki mają do spełnienia określoną funkcję.
Na przykład komórki gruczołowe tarczycy mają wydzielać więcej hormonów tarczycy, aby zapewnić osobie bycie szybszą,
gruczoły potowe namnażając się sensownie produkują więcej potu, aby można było łatwiej wyślizgnąć się z niekomfortowej sytuacji,
komórki gruczołów mlecznych namnażają się również sensownie – mają wyprodukować więcej mleka dla osoby, o którą kobieta troszczy się.
Z powodu dotychczasowego niezrozumienia, to namnażanie komórek błędnie diagnozowane było jako rak, lub jako złośliwe – szybkie, niekontrolowane, inwazyjne.
A przecież…
Każda zmiana na poziomie komórek, tkanek i narządów realizowana jest na polecenie mózgu – zawsze.
Pomostem pomiędzy ciałem a centrum dowodzenia – mózgiem jest ODCZUCIE – MYŚL – EMOCJA – czyli wszystko to, co dzieje się na poziomie psychiki.

5 Praw Natury to wiedza, która pomaga zrozumieć to, co do tej pory tylko delikatnie tliło się w naszych umysłach – subtelne odczucie, że Życie, Stworzenie, Natura – nie mogą być bezsensowne i groźne, szukaliśmy ukrytego porządku i głębszego zrozumienia od zawsze, dowodów na to, że procesy zachodzące w naszych ciałach mają swój sens i cel.
Teraz – odpowiedzi nadchodzą na Nowej Fali Wiedzy – 5 Praw Natury.
Popłyńmy na tej fali razem.

Doktor Ryke Geerd Hamer…
kiedy zaprezentował nam swoje rewolucyjne podejście do objawów choroby, powiedział również:
„Objawy fazy zdrowienia powinniśmy witać z radością”. Udowodnił to ponad wszelką wątpliwość – to co nas boli, swędzi, uciska, uwiera i dosłownie „powali do łóżka” – to już faza zdrowienia, a po jej zakończeniu wszystko wraca do równowagi, tkanki się regenerują a narządy podejmują funkcje.

A co jeśli ja nie czuję radości, nie przechodzę tego procesu w zaufaniu i w spokoju?
A co jeśli się boję, niepokoję, nie rozumiem, wpadam w panikę?

To też jest OK moi Drodzy.

Czuć niepokój i lęk o siebie.

Tego zostaliśmy nauczeni, ten lęk został w nas wprogramowany kiedy byliśmy dziećmi – cała atmosfera wokół choroby jako czegoś co wymaga nadmiernej kontroli, doglądania, dbania, ale też …
Lęk, że to co się dzieje to coś złego, jakaś dysfunkcja, z którą trzeba walczyć i ją opanować.
Całą energia koncentrowała się wokół walki, z tym co pojawiło się w ciele.
Ponad to…
Proces programowania przez media i medyczne autorytety – profilaktyka, badania okresowe, leki służące zwalczaniu objawów, rak – jako „strach na karku”, który stale czyha i nawet kiedy już z niego wyzdrowiałeś, to przecież może wrócić, a pewność możesz mieć, że jesteś czysty dopiero za 5-10 lat.
Ten „strach na karku” w postaci czyhającej na Ciebie choroby, powikłań i komplikacji może być przytłaczający.

Ja też ulegałam i po części zdarza mi się ulegać tym mentalnym pułapkom, wchodzić w nie z emocjami i tworzyć dramatyczne scenariusze oparte na strachu przed chorobą.
Nie da się przecież zaprzeczyć temu, na czym wyrośliśmy, na czym budowaliśmy naszą „świadomość” dotyczącą choroby.

Jednak… można ją zauważyć.

W moim odczuciu zaprzeczanie schematycznym myślokształtom dotyczącym tego, co czuję w związku z chorobą nie jest dobre, w dalszym etapie idzie w zaprzeczenie i tworzenie maski „wcale się nie boję”, a przecież w ostatecznym rozrachunku to co wypierane i usunięte w ciemność, i tak potrzebuje rozświetlenia, zauważenia i dopomina się uwagi.

Znacznie łatwiej i zdrowiej przyjąć lęk związany z chorobą, po prostu wziąć go „pod lupę” – skąd pochodzi, gdzie jest jego źródło, jaka jest jego skala, kiedy się nasila, a kiedy puszcza i pozwala żyć.
Wtedy z niewolnika lęku, stajesz się jego znawcą.
Po porostu masz informacje na jego temat.
Kiedy z uczestnika lęku stajesz się jego badaczem, to absolutnie w tym momencie zmieniasz swoją rolę w tym chorobowym teatrzyku.

Moje doświadczenie pokazuje, że w tej nowej perspektywie pojawia się przestrzeń na zmianę – na 1 MAŁĄ ZMIANĘ – w scenariuszu.

99,9% objawów chorobowych manifestuje się w ciele już podczas fazy zdrowienia.
Po rozwiązaniu biologicznego konfliktu.
Kiedy odpuszcza stres i napięcie.
Kiedy pojawia się wyraźna ulga we wkładanych w jakąś sprawę emocjach.
Wtedy organizm wchodzi w fazę regeneracji, która ostatecznie ma prowadzić do balansu.
Faza regeneracji zazwyczaj nie może pozostać niezauważona,
Nie może być zignorowana.
Biorąc pod uwagę duchowy wymiar choroby – sam odpowiedz sobie na pytanie – dlaczego choroba boli?

Ja mogę wyjaśnić Tobie dlaczego ciało cierpi na tym etapie.
Bóle, obrzęki, wysięki, stany zapalne i gorączka wspierają regenerację komórek, tkanek i całych narządów.
Ciało stwarza poprzez te objawy optymalne warunki, aby mogło się regenerować przy wsparciu swoich pomocników – mikrobów.
Te optymalne warunki, opacznie przez nas interpretowane, są jedyną drogą powrotu do zdrowia.

Takie rewolucyjne podejście, gdzie tzw. choroba postrzegana jest jako powrót do zdrowia, jest trudne i zaprzecza wszystkiemu, czego zostaliśmy nauczeni – czyli całej koncepcji choroby, która wprogramowana (dosłownie!) została w nasze umysły.
Jednak…
Kiedy zaczynasz podążać za ciałem i tym jak ono Ciebie prowadzi w procesach wyrównawczych, które ostatecznie mają zapewnić Tobie przetrwanie – to zaczynasz naprawdę widzieć i czuć, że Ty i cała otaczająca Ciebie rzeczywistość działacie w połączeniu.
Nic nie dzieje się bez Twojego udziału, ani poza Tobą.
Bakterie i wirusy nie mają żadnej władzy,
ani nie mają jej pozornie chaotycznie zachowujące się komórki „raka”.

Ty – doskonały
Jesteś ukrytym władcą.

Poznaj siebie z 5 Prawami Natury 💗🌞💗

Nic nie zrobisz bez obserwacji samego siebie
Schematycznych myśli,
odczuć, a potem reakcji w ciele na te odczucia
→ swoich nawyków.

Kiedy zrzucasz winę na coś lub kogoś i czekasz na wsparcie z zewnątrz,
to i tak pozostajesz w przestrzeni ofiary
– rzeczy lub ludzi powodujących Twoje złe i niechciane reakcje i zachowania.

Te utarte ścieżki powtarzane są od lat, stały się towarzyszem i przyjacielem. Po cichu jednak sabotują, niezauważane pracują w tle i rządzą niczym ukryty władca.

Kiedy zaczynasz obserwację, to wychodzisz poza przestrzeń emocjonalnych przywiązań do opowieści o byciu ofiarą,
a stajesz się poszukiwaczem, badaczem i odkrywcą.

Bez obserwacji nie możesz po prostu zauważyć nawyków – szyn – programów, które niczym przycisk alarmu aktywują niechciane zachowania, ale też objawy w ciele.

Obserwacja, czy raczej zaobserwowanie nawyku to pierwszy przystanek – pauza – zatrzymanie.
Bo gdy zauważasz, że najpierw jest wyzwalacz (myśl, odczucie, emocja), a potem Twoja reakcja to zaczynasz widzieć wszystko inaczej.
Szerzej.
Masz po prostu więcej informacji.
I uwierz, wcale nie musisz tematu przepracowywać, grzebać w przeszłości w nieskończoność i wybaczać,
nie potrzebujesz też wyrafinowanych narzędzi terapeutycznych.
Wystarczy tylko zauważać.
Wtedy to, co dotąd niedostrzeżone zostaje rozświetlone.
A Ty tylko obserwujesz i życzliwie rozświetlasz.
I wcale nie musi to być droga przez mękę nazywana „nieustającą pracą nad sobą”.
Możesz to nazwać ODKRYWANIEM samego siebie.

Czy deszcz może być niebezpieczny?
Nie…
Niebezpieczne może być wspomnienie związane z deszczem.

Mała dziewczynka zaskoczona nagłą zmianą pogody i deszczem,
biegnie do domu
poślizgnęła się i zwichnęła kostkę w nodze.
Jest przestraszona i sama…
Czy dojdzie do domu?
Czy uda jej się iść w ze zwichniętą kostką w ulewnym deszczu?

Kiedy lekarz opatruje kostkę, dziewczynka dostaje informację, że „kostka będzie reagować na zmianę pogody”.

Mamy tu dwa warunki:
Deszcz lub nagła zmiana pogody – jako tło przeżywanego stresowego zdarzenia
i NOCEBO – rokowania wystąpienia niepożądanych objawów

Ten program zaczyna „pracować” swoją ścieżką
A diagnozowany jest jako tzw. meteopatia.
Dziewczynkę „boli kostka na deszcz”.

Zauważenie powiązań, schematów i uruchomionych PROGRAMÓW w ciele oraz psychice jest kluczowe w pracy z tzw. szyną.
Jeśli tego nie widzisz to jesteś niewolnikiem tego objawu chronicznego.
Jeśli zaczynasz badać, dostrzegać, zauważać – to zyskujesz szerszy obraz.
Wtedy nagle zauważasz i ODCZUWASZ, że w deszczu nie ma nic niebezpiecznego.
To nowe odczucie i nowa perspektywa sprawiają, że szyny są już NIEPOTRZEBNE.
Przecież niebezpieczeństwo ustało.

Tak to działa Kochani.
W Nowym Roku czyścimy, uwalniamy i odpinamy te PROGRAMY 🌞🌞🌞

Komentarze są wyłączone.