Relacja: konstelacja cewek zbiorczych nerek -> DEZORIENTACJA

W sytuacji kiedy osoba doświadcza podwójnego konfliktu „osamotnienia, braku poczucia bezpieczeństwa”, „pozostawienia samej sobie w jakiejś trudnej sytuacji życiowej”, to uruchamia się tzw. konstelacja cewek zbiorczych nerek.

Wiemy, że konstelacje narządów sterowanych w pniu mózgu dają objawy dezorientacji i mgły intelektualnej, apatii, letargu, przeczekania, niedziałania.
Stan ten, jeśli trwa ciągle, bądź wraca,  współczesna medycyna akademicka diagnozuje jako chorobę Alzheimera. Dlatego z wiedzą 5 Praw Natury powinniśmy być szczególnie wyczuleni i uważni na konstelacje pnia mózgu. Ich biologicznym sensem jest właśnie niedziałanie i przeczekanie, aby na poziomie ciała – mózgu – psychiki móc „przepchnąć kęsa”, który utknął i blokuje „przepływ”. Priorytetowe jest zajęcie się biologicznymi konfliktami stojącymi za konstelacją (ruszenie któregoś kęsa), a nie diagnozowanie i próby siłowego wyciągania osoby ze stanu „niedziałania”.
Osoby będące pod wpływem konstelacji często określają swój stan jako „brak dostępu do bazy”, jakby nagle nie kojarzyły, były „odłączone” od informacji / wiedzy, którą zgromadziły i z której do tej pory korzystały z łatwością, lekkością. W konstelacji nie kojarzą, odczuwają pustkę, brak łączności/komunikacji ze sobą i światem zewnętrznym. Stan ten podobny jest do absence, ale absencem nie jest.

Konstelacja cewek zbiorczych nerek oprócz powyższych objawów zawieszenia i mgły intelektualnej, charakteryzuje się szczególnymi objawami – mianowicie dezorientacją w czasie i przestrzeni. Osoby doświadczające tej konstelacji nie rozumieją / nie ogarniają czym jest czas, godzina, minuta, ale też tracą orientację w przestrzeni. W praktyce oznacza to nie stawianie się na czas, spóźnianie się, opóźnianie wykonywania zadań (o ile w ogóle są wykonywane…), przekładanie terminów. Brak orientacji w przestrzeni wiąże się z gubieniem się w dotąd znanych i uczęszczanych miejscach, nierozpoznawaniem miejsc, ulic, domów, sklepów, a przy silnej konstelacji – również nierozpoznawanie osób, w tym bliskich przyjaciół i członków rodziny.

Jako przykład konstelacji zamieszczam relację Agnieszki, której Mama doświadczyła podwójnego konfliktu „osamotnienia” wchodząc tym samym w stan dezorientacji.
Moje komentarze zamieszczam w relacji pochyłą czcionką.
Monika Stawicka

Kilka lat po śmierci Taty, Mama wyszła ponownie za mąż. Jednak, coś w związku z nową relacją się wydarzyło, gdyż małżonkowie podpisali intercyzę. Zamieszkali w mieszkaniu Mamy, ale Jej nowy mąż niekoniecznie jakoś specjalnie partycypował w kosztach. Nie umieli się dogadać w tej kwestii (1-szy konflikt „braku poczucia bezpieczeństwa / stabilności” w nowym związku).

Ta sytuacja doprowadziła do podjęcia przez Mamę decyzji o pracy zarobkowej w Niemczech (konflikt osamotnienia, tzw. uchodźcy” – „nie czuć się u siebie”, „być w obcym miejscu”). Chciała dorobić do emerytury, gdyż nie mogła liczyć na wsparcie finansowe nowego męża. Mama często podkreślała, że nasz Tata nigdy by Jej na takie zarobkowe wyjazdy nie pozwolił, to On  dorabiał, a Mama była w domu. Tymczasem w kolejnym małżeństwie czuła się w temacie finansów ….osamotniona, zagubiona i bez poczucia bezpieczeństwa! Była przekonana, że i w tym małżeństwie wspólnie będą podejmować decyzje, planować wspólne wydatki itp. Jednak, okazało się, że mimo wspólnego zamieszkania, zalegalizowania związku, nadal żyją „każde sobie”, skupieni bardziej na swoich dzieciach i wspieraniu finansowo ich, niż na wspieraniu siebie nawzajem.

Już w Polsce przydarzyły się Mamie objawy konstelacji. Najprawdopodobniej w epi-kryzysie, gdyż same ustąpiły, a więc były ograniczone czasowo. W przypadku konstelacji pozostającej w fazie aktywnej, objawy dezorientacji trwają ciągle i pozostają aż do czasu rozwiązania jednego z konfliktów i tym samym dezaktywacji konstelacji.

Epizod dezorientacji przebiegł następująco: Mama zorientowała się, że idzie i nie wie dokąd, nie wie po co wyszła z domu, nie rozpoznaje okolicy. Była zdziwiona, określiła to następująco: „jakbym była w innym świecie, świecie, którego nie rozpoznaję i nie znam”. Oczywiście towarzyszył temu niepokój oraz pytanie: „co dalej zrobić?”… Mama przystanęła, żeby się rozejrzeć. W końcu zobaczyła mężczyznę, który Jej się ukłonił. Nie wiedziała kto to jest, ale odpowiedziała na powitanie i zdecydowała się pójść za nim. Mężczyzna wszedł do sklepu, Mama weszła za nim i kiedy przekroczyła próg – wróciła Jej percepcja i rozpoznanie.

Z wiszącym konfliktem „osamotnienia – uchodźcy” Mama wyjechała do Niemiec. Zostawiła bliskich (mąż, syn, wnuki, przyjaciółki, znajomi), swój dom – swoje miejsce na ziemi na rzecz miejsca, którego nie znała. „Uchodźca” czuje się w obcym kraju jak nie u siebie, jak oderwany od swojego miejsca na ziemi – domu.
W Niemczech Mama spotykała nielubianych ludzi, mówiących obcym językiem, ludzi, którzy żyli według obcych i niepasujących do niej zasad (np. skąpstwo).
Brak znajomości języka niemieckiego utrudniał Mamie komunikację. Bywały sytuacje, kiedy osoba, u której pracowała dzwoniła do nas, żeby coś wytłumaczyć, ponieważ nie mogły się z Mamą dogadać i potrzebowały tłumacza. Ta sytuacja nie była dla Mamy komfortowa i paradoksalnie nie motywowała Jej do nauki, a wręcz odwrotnie – w Mamie narastała jeszcze większa niechęć do języka niemieckiego i pracy w Niemczech. Nie czuła się samodzielna, samowystarczalna.

Najprawdopodobniej drugim konfliktem, który aktywował konstelację w Niemczech był ograniczony brak wsparcia i mojej obecności jako córki. Widywałyśmy się dwa razy w tygodniu, a przez resztę dni Mama musiała radzić sobie ze wszystkim sama i była zdana na siebie. Moja obecność była jakby pozorna, na chwilę, gdyż większość czasu Mama i tak czuła się osamotniona i jej poczucie bezpieczeństwa wcale nie rosło (2-gi konflikt „osamotnienia”).

Stan dezorientacji pojawił się w dniu wolnym od pracy, w drodze do mnie. Zakładam, że była to wagotonia i zaplanowane w tym dniu odwiedziny u mnie rozwiązały 2-gi konflikt, który w epi-kryzysie dał objawy ograniczonej czasowo dezorientacji. Będąc w mieście mama nagle poczuła, że nie wie gdzie jest, przystanęła, rozglądała się, jednak nie skojarzyła / nie rozpoznała miejsc. Zdecydowała, że zawróci. Skoro nie wie dokąd idzie i nie poznaje okolicy, to najlepiej będzie wrócić do mieszkania. Dużo było w tym zakłopotania, takiej konsternacji …

Będąc w Niemczech – wpadała też w kompulsywne robienie zakupów. Musieliśmy Jej pożyczać torby, żeby mogła to wszystko ze sobą zabrać – pamiętam, że to też chyba się wiązało z ta konstelacją.

Jak mama sobie poradziła?
Nie pamiętam dokładnie w jaki sposób mama próbowała sobie radzić konkretnie z dezorientacją, na pewno wsparła się herbatkami ziołowymi – uspokajającymi, bo u nas w domu sporo ziół. Teraz wiem, że picie naparów uspokajających działało wagotonicznie na wiszące konflikty, które powodowały konstelację. Do tego stosowałyśmy dużo odpoczynku, kocyk, ciepły obiadek, kolacja, ulubione programy w TV, telefony do koleżanek. Myślę, że wtedy odczuła to zaopiekowanie, które tak ważne jest w konflikcie „osamotnienia i braku poczucia bezpieczeństwa”.

Ostatecznie Mama zrezygnowała z wyjazdów do Niemiec i tym samym konflikty, które aktywowały konstelację – rozwiązały się.
Zmianie uległa też sytuacja życiowa, która popchnęła mamę do wyjazdu – syn, któremu pomagała finansowo dostał pracę i mama już nie musiała robić sobie tak wielkiej presji, aby zarobić pieniądze w Niemczech.

Zmieniła się również relacja z nowym mężem – po kilku latach „szarpaniny” dotarli się, podzielili kosztami, ale też… Mama nauczyła się, że w tym nowym związku może liczyć na siebie i fakt ten po prostu zaakceptowała. To wiele zmieniło, gdyż nie powodowało już konfliktów między małżonkami.

Podsumowując, oprócz powyższych dwóch epizodów, konstelacja nie powtórzyła się więcej. Mama ma w tej chwili 76 lat, nie bierze żadnych leków, jest w dobrej formie .

Agnieszka

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.