Relacja: KONSTELACJA MITOMANICZNA

Zaprezentowana poniżej relacja Iwony pozwala jeszcze bardziej poczuć i zrozumieć SENSOWNOŚĆ programów pomocowych Matki Natury.

Dr Ryke Geerd Hamer programy na narządach nazwał Sensownymi Biologicznymi Specjalnymi Programami Natury (tzw. SBS) – są to z góry przewidywalne i mające zawsze ten sam przebieg objawy na narządach. Czyli… katar wywodzący się z błony śluzowej nosa będzie miał taki sam przebieg u każdej żywej istoty, kaszel, w który zaangażowane są oskrzela – również. A więc każde zachorowanie jest z góry przewidywalnym i wprogramowanym w nasze komórki procesem biologicznym. Dlatego proces ten dr Hamer nazwał PROGRAMEM Natury.

W Programie Natury jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt – jego SENSOWNOŚCI, co sugeruje, że zmiany tzw. chorobowe mają swój sens. Bardzo dobrze tę sensowność ilustruje SBS-u gruczołu mlecznego. Po przeżyciu konfliktu biologicznego o temacie TROSKA, u kobiety w fazie aktywnej zaczynają namnażać się komórki gruczołowe piersi, aby wyprodukować „mleko” dla osoby, o którą kobieta się TROSZCZY. To sensowne namnażanie komórek ma wspomóc rozwiązanie konfliktu na poziomie biologii naszego ciała. Jeśli osoba chora, o którą się TROSZCZYMY dostanie dodatkową porcję mleka (dzięki namnożonym komórkom w fazie aktywnej), to ma szansę szybciej wyzdrowieć. W Naturze mleko nie ogranicza się tylko do karmienia noworodka, a jest ono lekarstwem dla wszystkich chorych i potrzebujących istot.

Tę samą SENSOWNOŚĆ obserwujemy w bardziej zaawansowanych programach pomocowych Natury jakimi są konstelacje schizofreniczne, czyli zaburzenia psychiczne. Więcej o biologicznym sensie konstelacji pisałam tutaj, zaś dziś chciałabym przyjrzeć się konstelacji MITOMANICZNEJ, której biologiczny sens mocno wybrzmiał na tegorocznym module 3.

Konstelacja MITOMANIA wywodzi się z konstelacji rewirowych i jej biologiczny sens leży w tym, aby ZAGADAĆ drapieżnika, który wkracza do rewiru. Wtedy dozna on dezorientacji (konstelacja autystyczna? / pnia mózgu?) i „zapomni” o swoim planie ataku na rewir. Załączone GADULSTWO w momencie uderzenia konfliktów staje się ZASOBEM do poradzenia sobie z niebezpieczną sytuacją.

Konflikty biologiczne budujące konstelację mitomaniczną:

  1. Konflikt „tożsamości” (błona śluzowa odbytu) – nie wiedzieć kim się jest, dokąd pójść, co ze sobą zrobić, nie wiedzieć, czy jest się kochanym/akceptowanym/lubianym. Nazywam ten konflikt „wielkim znakiem zapytania co do własnej osoby”. Kiedy jesteśmy pod wpływem konfliktu nie mamy kontaktu ze swoją tożsamością, życiową ścieżką, swoim prawdziwym ja. Jesteśmy niepewni swojej życiowej misji i celu. Wielki znak zapytania….
  2. Konflikt „strach o rewir” (błona śluzowa oskrzeli) – lęk przed odrzuceniem, nieakceptacją w grupie, nieprzyjęciem takim, jakim się jest. Odczucie: czy jestem bezpieczna w tej grupie? Czy moja pozycja w grupie jest stabilna?
    Ale również … „strach o rewir” często powiązany jest ze strachem o ciało – ciało jako nasz najmniejszy i najbardziej intymny rewir. W tym wypadku konflikt uderza w sytuacjach nadużyć granic cielesnych – naruszeń seksualnych, ale też interwencji medycznych realizowanych na siłę (np. szczepienia, zabiegi medyczne pod przymusem)

Taka kombinacja biologicznych konfliktów tworzy objaw zwany GADULSTWEM, kompulsywne mówienie, słowotok, talent do opowieści (a także ich wymyślania, a nawet kłamstwa w przypadku dużych konfliktów), mówienia non stop, bez przerwy. Osoba będąca pod wpływem konstelacji ma tendencję do monologów, wypełniania przestrzeni słowami… ciężko wejść z nią w dialog, gdyż to ona potrzebuje – musi mówić.

Ze znajomością tzw. Konstelacji schizofrenicznych możemy „prześwietlić” mitomana i zauważyć dwa ważne emocjonalne aspekty (konflikty) stojące za jego monologami i słowotokiem. Pierwszy to „konflikt tożsamości”, ujawniający, jak niepewnie czuje się mitoman sam ze sobą, drugi – „konflikt strach o rewir” ujawniający lęk o siebie i/lub swoją pozycję na tle grupy.
Takie „prześwietlenie” konstelacji i wyłonienie z niej biologicznych konfliktów, nie powinno służyć osądom i ocenie mitomana. Działając terapeutycznie możemy wypłycić biologiczne konflikty dając skonstelowanemu odczuć, że jest lubiany, akceptowany, ważny, a jego wypowiedzi są wartościowe i wnoszą nowe zrozumienie i jakość w życie słuchającego.
Zadawanie pytań i zaciekawianie się opowieściami mitomana nasyci konflikty i spłyci je, a może nawet dezaktywuje konstelację.
Tylko… kto taką „mitomaniczną tyradę” wytrzyma, na ile mamy w sobie pojemność, aby pomieścić ilość „akustycznych kęsów wypluwanych przez mitomana” ??? Jeśli ta pojemność faktycznie jest ograniczona, to z pomocą przyjdzie nam albo konstelacja pnia mózgu, albo autystyczna 🙂 

W poniższej relacji mocno wybrzmiewa POMOCOWY aspekt konstelacji mitomanicznej.

Nagle zmienione zachowanie i odpalone GADULSTWO staje się sensownym ZASOBEM, dzięki któremu Iwona mogła poradzić sobie z trudną i zaskakującą sytuacją. Gdyby nie konstelacja mitomaniczna, nie wiadomo jak ta historia by się potoczyła….

W wieku około 18 lat wchodząc w dorosłość często zastanawiałam się co mam w życiu robić, czy zacząć jakąś pracę czy dalej iść się uczyć. Miałam swoją wewnętrzną „rozkminkę” odnośnie tego, kim chcę zostać (aktywny konflikt „tożsamości”).

Mój ówczesny partner mieszkał 100 km od mojego miasta i bardzo często podróżowałam autostopem. Moja mama nie akceptowała tego i za każdym razem straszyła mnie, ze mogę zostać zaatakowana i np. zgwałcona, bo w wiadomościach bardzo głośno o takich sprawach. Jednak ja nic sobie z tego nie robiłam i jeździłam dalej. Lubiłam poznawać nowych ludzi i prowadzić rozmowy podczas takich podróży. Często spotykałam bardzo ciekawych ludzi.

Pewnego razu gdy złapałam tzw. „okazję”, kierowca jak zwykłe na pierwszy rzut oka okazał się sympatyczny, wiec wsiadłam do auta.
Po paru kilometrach i dość przeciętnej rozmowie, nagle ręka kierowcy zamiast na gałce od biegów, wylądowała na moim kolanie i to był moment, kiedy moją pierwszą myślą było: „zagadam go, zaleję go potokiem słów, by nie miał czasu na nic” (przypomniały mi się słowa mojej mamy odnośnie gwałtów i przeraziłam się obrazami, które moja wyobraźnia podsuwała mi w tamtym momencie -> aktywował się konflikt „strach o rewir” – o bezpieczeństwo ciała).

Strzelałam słowami niczym z karabinu maszynowego, gdy kierowca próbował cokolwiek powiedzieć, nie miał żadnej szansy, bo nieustannie gadałam. W końcu kompletnie go zatkało, a ja wciąż gadałam jak nakręcona, aż do najbliższego skrzyżowania, na którym musiał się zatrzymać na czerwonym świetle i wtedy wysiadłam z auta.

Zupełnie nie pamiętam co do niego mówiłam, mój monolog trwał jeszcze przez chwilę w mojej głowie, tak jakbym to nie ja mówiła, zanim dotarło do mnie, że już jestem bezpieczna. Dalszą podróż kontynuowałam już autobusem.

Gdyby nie ta konstelacyjna strategia przetrwania, moja podróż mogła by się skończyć zupełnie inaczej.

Iwona

 

 

 

 

 

 

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.