Relacja – Proces zdrowienia z wieloletniej łuszczycy

Drogi czytelniku – oddaję w Twoje ręce relację Patrycji.
Relacji nie będę wzbogacać moim teoretycznym komentarzem.
Wydaje mi się, że w przypadku tej relacji komentarz jest zbędny, mógłby coś popsuć…
Proces, który opisuje Patrycja jest bardzo głęboki, porusza emocje i ciało.
Poczuj tę relację i zatop się w niej, niech ona pracuje na Twoje uzdrowienie 💗
>> Czym jest łuszczyca w ujęciu 5 Praw Natury?
>> Szkolenie na temat SKÓRY. 

Monika Stawicka

 

Za mną proces uzdrowienia z łuszczycy, trudny, bolesny, ale pełen zaufania, zaufania do natury, do ciała i do jego mądrości.
Relację dedykuję każdej osobie cierpiącej na problemy skórne bez względu na to czy jest to łuszczyca, egzema czy po prostu łupież.

Pierwsze objawy
Pierwsze objawy łuszczycy zaczęły się u mnie pojawiać kiedy miałam około 12 lat. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam, ale teraz dobrze wiem, co spowodowało u mnie pojawienie się łuszczycy.
W pewnym momencie mojego dzieciństwa pojawił się u mnie dylemat – konflikt, który wydawał mi się sytuacją bez wyjścia, sytuacją w której miałam wrażenie, że cokolwiek zrobię to i tak będę czuła się okropnie, a ponadto cała sytuacja nigdy się nie naprawi.

Na czym polegał konflikt?
Moi rodzice często się kłócili, czasem o rzeczy ważne, czasem o rzeczy drobne.
To nie było dla mnie stresujące, natomiast to co się działo po tych kłótniach powodowało u mnie niesamowity stres, strach, poczucie winy, rozdarcie wewnętrzne oraz poczucie rozłąki, utraty bliskiej osoby. Po każdej takiej awanturze moi rodzice stawiali mnie w sytuacji wyboru – mama czy tata? Pamiętam dokładnie jedną sytuację, która najlepiej obrazuje to o czym piszę. Świeżo zakończona kłótnia rodziców, a po każdej z nich musiałam podjąć decyzję czy stoję po stronie mamy czy taty.
Kto miał rację? Z kim zostajesz? Z mamą, która płacze w domu czy idziesz z rozgniewanym ojcem na spacer, na który się właśnie szykuje.
I moja odwieczna rozterka… chcę być tu i tu, z kim zostać? Kogo wybrać?
Kiedy zostawałam z mamą, ojciec się na mnie obrażał, kiedy szłam z ojcem, mama odwracała się ode mnie. Czułam się jak pomiędzy młotem a kowadłem.
Okropna sytuacja i okropne uczucie, które pamiętam dokładnie do dziś.
Nigdy nie rozumiałam, czemu nie mogę mieć ich razem, tylko zawsze osobno i w dodatku z poczuciem utraty tego drugiego.
I tak to trwało latami….
Skóra stale się łuszczyła, była zajęta stanem zapalnym, który wciąż się powiększał. Jeśli chodzi o miejsca dotknięte zmianami to łuszczyca występowała po obu stronach ciała symetrycznie (ręczność – link) – na głowie, ramionach, plecach, nogach.

Do tego doszedł kolejny konflikt.
Byłam bardzo zaprzyjaźniona z moją kuzynką, z którą zawsze dobrze się dogadywałyśmy.
Pewnego dnia babcia powiedziała mi, żebym nie mówiła o łuszczycy, ani nie pokazywała jej nikomu w rodzinie, bo rodzice kuzynki zabronią mi się z nią bawić, spotykać, przyjaźnić.
Przeżyłam wtedy kolejny stres, że w związku z łuszczycą stracę też kuzynkę, znajomych bo być może nie będą mnie akceptować jak zobaczą moją skórę. Tak myślałam bo tak powiedziała mi babcia, która dla dziecka stanowi autorytet, więc mój światopogląd wtedy był na takim etapie, że to co powiedziała przyjęłam za pewnik.

Z czasem sytuacja z rodzicami się rozwiązała. Dzięki konsultacjom z zakresu GNM udało mi się zdystansować do tej sytuacji i wykształcić nowy sposób reagowania, który nie wywoływał u mnie napięcia i stresu.
Pewnego dnia to po prostu poczułam – powiedziałam im, że mnie ich spory nie interesują i od tej pory nie jestem już ich sędzią ani pośrednikiem. Podczas konfliktów rodziców nie zostawałam z żadnym z nich, tylko wychodziłam do innego pokoju, albo z domu, albo nie wtrącałam się w ich rozmowy, wyłączałam się z ich kłótni, tak jakby to mnie w ogóle nie dotyczyło.

Jednak te konkretne działania nie rozwiązały konfliktów rozłąki, gdyż nadal miałam objawy łuszczycy.
Znając już 5 Praw Natury nie mogłam zrozumieć dlaczego ona w takim razie jeszcze jest. Strasznie mnie to dręczyło jaką rozłąkę mogę jeszcze przeżywać.
Natomiast ja nadal przeżywałam stres związany z tym jak wyglądam i jak mnie to męczy fizycznie i psychicznie oraz stres przed tym jak inni zareagują i czy mnie zaakceptują.
Dużym stresem było to, że nie mogę być sobą z powodu choroby. Nie akceptowałam tej sytuacji, izolowałam się od innych i jednocześnie cierpiałam z powodu tej izolacji… a skóra się coraz bardziej łuszczyła, coraz bardziej bolała, stan zapalny się nasilał i rozszerzał.

Pewnego dnia zapoznałam się z materiałami dostępnymi na stronie 5 Praw Natury, dotyczącymi tematu pętli i oporu wobec objawu. Zrozumiałam, że to jest przyczyną utrzymywania się moich dolegliwości.
Od tego momentu zaczęłam przyglądać się moim emocjom i odczuciom oraz reakcji ze strony skóry.
Moja relacja z objawem skupiała się na silnym oporze wobec łuszcycy, co przejawiało się w mojej postawie: “nie chce tego mieć” “brzydzę się tego jak wyglądam” “chcę się tego jak najszybciej pozbyć” “nie chcę stosować na skórę tych obrzydliwych maści” “wstydzę się tego jak wygląda moja skóra” “czuję się oszpecona, brudna”.
Znając swoje odczucia i konflikt oporu, zaczęłam przyglądać się temu co mówi do mnie ciało. Obejrzałam moją skórę, zmiany dotyczyły zewnętrznych partii ciała, a więc rozłąka była chciana. Wszystko się zgadzało!

Łuszczyca to podwójny konflikt rozłąki. Jedna rozłąka jest w fazie zimnej (stresu),
druga w fazie ciepłej (zdrowienia).

Oba te konflikty nawarstwiają się na siebie, tak też buduje się grubość zmiany łuszczycowej na skórze. Kiedy budzisz się rano widząc stan zapalny na skórze przeżywasz stres, wchodzisz w fazę zimną,
Twój organizm produkuje kortyzol – naturalny hormon steroidowy, który powoduje,
że zmiana skórna ulega lekkiej poprawie. To właśnie wtedy zauważasz, że skóra wygląda lepiej,
stres odchodzi a Ty wchodzisz w fazę ciepłą. Wówczas stan zapalny się nasila,
a Ty znów zaczynasz się stresować…
I tak dzień w dzień, nawet kilka albo kilkanaście razy!

Poczułam się gotowa aby zmierzyć się z oporem.
Dotarło do mnie jak bardzo byłam niesprawiedliwa i jak bardzo krzywdziłam swoja skórę, traktując ją jak największego wroga w życiu.
W momencie kiedy moje ciało tak bardzo potrzebowało wsparcia i troski, ja stałam się dla niego tyranem.
Wyobraziłam sobie moją łuszczycę jako małe dziecko, które przez lata było niekochane, nieakceptowane, odrzucane, pozostawione samo sobie, opuszczone, zaniedbane… zaczęłam płakać, tak bardzo, że opór wobec łuszczycy rozpuścił się zupełnie, a jego miejsce zajęła pełna akceptacja i matczyna, bezwarunkowa miłość do każdego chorego miejsca na moim ciele. W ciągu kilku dni z łuszczycy zrobiła się egzema, oprócz delikatnej pielęgnacji wrażliwej skóry i stosowaniu leku przeciwświądowego stosowałam znane techniki terapeutyczne, aby wesprzeć cały proces tak, aby został doprowadzony do końca. Połączyłam technikę EFT z Ho’oponopono oraz Uścisk Motyla z Ho’oponopono tworząc własny przekaz do ciała tak, jak płynęło to z mojego serca.
Oto one:

EFT + HO’OPONOPONO

Punkt Gamma (opukujemy mówiąc):

– przepraszam Cię moja kochana skóro za to, że tak długo cierpiałaś

– proszę Cię wybacz mi to, że tak długo Cię odrzucałam i nie akceptowałam

– kocham Cię i przysięgam, że będę Cię wspierać i pielęgnować w tym procesie zdrowienia

– dziękuję Ci za to, że jesteś, za to co robisz i za to, że mogę doświadczyć tego uzdrowienia

Kolejne punkty opukiwania: przepraszam, proszę wybacz mi, kocham cię, dziękuję i kończymy tym samym wstępem na punkcie Gamma (wykonujemy rundki tyle razy ile potrzebujemy, pomijamy w tym EFT punkt Karate)

TECHNIKA UŚCISK MOTYLA + HO’OPONOPONO

technika uścisk motyla: poklepuj dłońmi naprzemiennie ramiona i powtarzaj kilka razy:
kocham moją skórę i szanuję proces zdrowienia, który się w niej toczy
potem wykonuj uścisk motyla i dodaj do tego ho’oponopono mówiąc – przepraszam, proszę wybacz mi, kocham cię, dziękuję – (wykonujemy tyle razy ile potrzebujemy)

W obu procesach kluczowe jest to, aby poczuć tą intencję o której mówimy, poczuć tą akceptację na proces zdrowienia, wdzięczność i radość ze zdrowienia 🙂

bez tego będzie to jedynie klepanie pustych słów…

Proces leczenia z wieloletniej łuszczycy trwał 7 miesięcy.
Zmiana postawy wobec objawu nie była tylko tymczasowa, na potrzeby zdrowienia.
Jedyną gwarancją pełnego wyzdrowienia i braku nawrotów choroby jest totalna zmiana postawy.
Co to dla mnie oznacza?  Jeśli jutro obudzę się z łuszczycą to nie będę już czuła oporu i nienawiści. Zastąpię go  spokojem, miłością do ciała i pełną akceptacją procesu zdrowienia jaki mnie czeka 🙂

Patrycja

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.